Przez siedem miesięcy przeprowadziłem ponad 50 rozmów z menadżerami najwyższego szczebla, w tym głównie CEO (dyrektor generalny), CTO (dyrektor ds. technologii), CFO (dyrektor finansowy), COO (dyrektor operacyjny) i CIO (dyrektor do spraw innowacji/informatyki), z takich krajów jak Polska, Wielka Brytania, Niemcy, Stany Zjednoczone i Szwecja.
Spotkania te dały mi możliwość wysłuchania różnorodnych perspektyw na początki recesji na rynkach, a szczególnie na kryzys w branży IT i nowoczesnych technologii, oraz poznania obecnej sytuacji w ich organizacjach. Na podstawie przemyśleń oraz zebranych z rozmów danych powstały poniższe zapiski. Nie znajdziesz tutaj wszystkich rozmów, jedynie wybrane. Te, które się pojawiają, zostały zanonimizowane. Pozostawiłem jedynie stanowiska i kraje moich rozmówców.
Praktycznie każdy menadżer, z którym rozmawiałem, opisywał ogromne i druzgocące skutki kryzysu, który wydawał się nie mieć końca. Nie spotkałem firmy, która nie odczuwała ciężaru tych problemów. Widmo niepewności i stagnacji wisiało nad całą branżą. Nawet najbardziej zagorzali optymiści nie rozmawiali już o rozwoju, inwestycjach, ciekawych projektach czy długofalowych planach.
Spis treści
- Branża nowoczesnych technologii wydawała się niezniszczalna
- Inflacja jednym z czynników odpowiadającym za kryzys
- Wpływ sytuacji geopolitycznej na kryzys w branży IT
- Nienasycony popyt na rekrutację w ostatnich latach wpłynął na ogromny wzrost wynagrodzeń
- Masowe zwolnienia w dużych korporacjach odbiły się czkawką na całym rynku
- Błędne decyzje dotyczące budowania własnych działów IT
- Recesja i kryzys w IT powiązane z bankami
- Zmiana polityki wobec outsourcingu w Stanach Zjednoczonych
- Podsumowanie
Branża nowoczesnych technologii wydawała się niezniszczalna
Nie da się ukryć, że branża technologiczna, przez co najmniej dekadę, postrzegana była jako symbol stabilności i nieustannego rozwoju. Organizacje tworzyły strategie oparte o transformacje cyfrowe. Gospodarki krajowe rozwijały się wraz z technologią, a niektóre kraje tworzyły wokół niej swoje specjalizacje. Przedsiębiorstwa inwestowały w nowoczesne rozwiązania, a rzesze niezwiązanych z technologią osób, skuszone wysokimi zarobkami, przebranżawiało się, by zostać programistami. W tym całym pędzie nikt nie spodziewał się, że branża zacznie przeżywać kryzys, i na pewno nikt nie spodziewał się, że stanie się to w tak szybkim czasie.
Gdy w 2022 roku rynek pracy kwitł, już rok później w 2023 roku sytuacja uległa diametralnej zmianie, a w 2024 roku znalezienie pracy w branży IT stało się sporym wyzwaniem.
Powodów takiego stanu rzeczy można doszukiwać się w tym, że wiele firm, w odpowiedzi na ekonomiczne trudności i szalejącą recesję, zaczęło redukować koszty operacyjne i etaty. Dodatkowo, spoglądając na nagłówki gazet i portali można odnieść wrażenie, że odpowiedzialna jest za to również sztuczna inteligencja i automatyzacja. Czy to jednak cała prawda?
Postanowiłem sprawdzić, jak mają się inne firmy na świecie i dowiedzieć się w jaki sposób postrzegają one aktualną sytuację w branży. Chciałem dowiedzieć się, gdzie ich zdaniem jest problem, co przyczynia się do powiększających się problemów i w jaki sposób to wszystko się zaczęło.
Z tym zamiarem otworzyłem swojego LinkedIn’a i postanowiłem poszukać odpowiedzi u ekspertów, tym razem poza moją siecią kontaktów. Zamiast czytać analizy, zacząłem umawiać się na spotkania. Rozmawiałem z menedżerami, właścicielami firm, liderami branży i specjalistami z różnych krajów i kontynentów. Każde spotkanie odkrywało przede mną nowe perspektywy i pozwalało zrozumieć, jak różnorodne mogą być doświadczenia i wyzwania w branży IT na globalną skalę.
Historia lubi się powtarzać
Patrząc na obecny kryzys należy pamiętać, że branża technologiczna nie pierwszy raz go doświadcza. Najczęściej padającym przykładem jest bańka (internetowa) dot-com z końca lat 90. i początku lat 2000. Był to czas, gdy rynek nasycił się inwestycjami w firmy internetowe, które obiecywały rewolucję w sposobie prowadzenia biznesu. Wartość indeksu Nasdaq, skoncentrowanego na technologiach, wzrosła pięciokrotnie między 1995 a 2000 rokiem, osiągając szczyt w marcu 2000 roku na poziomie ponad 5000 punktów. Niestety, wiele z tych firm nie miało solidnych podstaw biznesowych i generowało minimalne lub żadne zyski.
Kiedy bańka pękła, wiele firm z dnia na dzień straciło na wartości, tysiące pracowników zostało zwolnionych, a inwestorzy utracili miliardy dolarów. Upadki firm pokazały, jak niebezpieczne mogą być nadmierne spekulacje i brak zrównoważonych modeli biznesowych.
Inflacja jednym z czynników odpowiadającym za kryzys
Kiedy piszę ten artykuł, w lipcu 2024 roku, dane dotyczące średniej inflacji w 2023 roku prezentują się następująco:
Kraj/Rok | 2023 |
---|---|
Turcja | 53,44% |
Szwecja | 8,63% |
USA | 4,14% |
Wielka Brytania | 6,83% |
Polska | 11,4% |
Włochy | 5,72% |
Chiny | 0,24% |
Chociaż procenty, na pierwszy rzut oka, mogą wydawać się stosunkowo niskie, inflacja w 2023 roku, osiągała, w konkretnych miesiącach, najwyższy od 40 lat poziom w USA i 24 lat w Polsce.
Spora część menadżerów, z którymi odbyłem spotkania, za sytuację w ich kraju i na świecie, winiła inflację. Wzrost cen zdecydowanie obniżył siłę nabywczą i inwestycyjną, co poskutkowało zmniejszeniem popytu na dobra i usługi, w tym technologię. Dodatkowo, w odpowiedzi na rosnącą inflację, wiele gospodarek światowych podjęło decyzje o podniesieniu stóp procentowych, co miało na celu stabilizację cen, ale równocześnie wpłynęło bezpośrednio na wzrost kosztów kredytowania. Wszystko to zmniejszyło jeszcze bardziej budżety na inwestycje i spowolniło wzrost gospodarczy.
Inflacja w branży nowoczesnych technologii
Pamiętam rozmowę z CEO jednej ze szwedzkich firm technologicznych, którą miałem okazję odbyć na początku grudnia 2023 roku.
— „Inflacja uderzyła nas mocno” – powiedziała, patrząc prosto w kamerę.
— „Koszty outsourcingu usług wzrosły dla nas tak znacząco, że ustalone wcześniej budżety przestały być wystarczające. Planowaliśmy rozwinąć kilka kluczowych projektów, ale musieliśmy je wstrzymać. Koszty zatrudnienia specjalisty, na przykład od ciebie z Polski, zaczęły być porównywalne z zatrudnieniem lokalnego eksperta. To zupełnie zmieniło nasze podejście do rekrutacji i zarządzania zasobami. Wcześniej dołączanie zewnętrznych specjalistów do naszych zespołów było dla nas nie tylko zwiększaniem naszych możliwości, ale też, mimo wszystko, ekonomicznym rozwiązaniem. Teraz stało się to równie kosztowne jak zatrudnianie lokalnych pracowników. Finanse nie pozwalają nam na to.”
Jej słowa odzwierciedlały sytuację wielu firm w regionie. Wysokie koszty inflacji zmusiły menadżerów do rewizji strategii i szukania nowych rozwiązań. Rozwój projektów informatycznych, które miały być przyszłością branży, musiał zostać ograniczony, co dodatkowo hamowało innowacje i postęp.
— „Nie tylko zatrzymaliśmy zatrudnianie z zagranicy, ale, mało tego, także z lokalnych specjalistów” – dodała.
— „Po prostu nie mamy na to budżetu. Brakuje nam teraz tej wysokiej jakości usług i wiedzy, którą mogliśmy uzyskać dzięki outsourcingowi. Szukamy obecnie budżetów, aby móc wrócić do wcześniejszych praktyk.”
Inflacja sprawia, że menadżerowie i pracownicy muszą zaciskać pasa
W styczniu 2024 roku ponownie połączyłem się ze Szwecją na wideorozmowę, ale tym razem z dyrektorem ds. innowacji firmy produkcyjnej. Kolorowa tapeta na jego ścianie kontrastowała z poważnym wyrazem twarzy mojego rozmówcy. Gdy zaczęliśmy dyskusję o inflacji, dyrektor wyprostował się na krześle i powiedział z determinacją w głosie:
— „Podchodzimy do tej sytuacji z dużym spokojem. Wstrzymujemy się z podwyżkami, ponieważ uważamy, że to nasz obywatelski obowiązek znosić te wszystkie trudności.”
Zaintrygowany, poprosiłem o rozwinięcie tej myśli. Dyrektor kontynuował, gestykulując energicznie:
— „Widzimy to tak, że tylko dzięki solidarności i zaciskaniu pasa wzrost cen będzie mniej odczuwalny dla wszystkich. To nie jest łatwe, ale wierzymy, że to jedyna droga do stabilizacji ekonomicznej.”
— „A co z kosztami operacyjnymi i inwestycjami?” – zapytałem.
— „Cóż” – westchnął – „tniemy koszty operacyjne do granic możliwości. Każda korona jest dokładnie analizowana, a jeśli chodzi o inwestycje, to zwyczajnie czekamy z nimi na lepsze czasy. To trudne decyzje, ale wierzymy, że w dłuższej perspektywie przyniosą korzyści.”
Wpływ sytuacji geopolitycznej na kryzys w branży IT
Inflacja i recesja w branży nowoczesnych technologii nie wzięły się z niczego. Globalna sytuacja polityczna w ostatnich latach jest niezwykle złożona i nieustannie ulega zmianie. Liczne wydarzenia geopolityczne wywierają negatywny wpływ na wiele sektorów gospodarek. Atak Rosji na Ukrainę wpłynął poważne na wzrost niepewności energetycznej, zakłócenia w handlu, przepływach kapitału, inwestycjach czy rynkach surowców.
Nie pomaga także sytuacja na Bliskim Wschodzie (wojna między Izraelem a Hamasem), kryzys migracyjny w Europie, czy napięte relacje między USA a Chinami, które dotyczą Tajwanu.
— „Sankcje, cła oraz ograniczenia w dostępie do technologii powodują zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw” – usłyszałem od COO firmy produkcyjnej z Niemiec.
— „Wiele krajów zaczęło coraz mocniej konkurować ze sobą w sferze militarnej i technologicznej, co dodatkowo potęguje niepewność i destabilizuje poczucie bezpieczeństwa.”
Dodatkowo, niskie stopy procentowe utrzymywane przez główne banki centralne w celu stymulacji gospodarczej przez lata po kryzysie finansowym 2008 roku, a następnie w odpowiedzi na pandemię, doprowadziły do większej ilości pieniędzy w obiegu. Gdy gospodarki zaczęły się odbudowywać, nadmierna podaż pieniądza w obiegu spotkała się z odnowionym popytem, co spowodowało presję inflacyjną.
W marcu 2024 roku spotkałem się z CIO dużej firmy technologicznej w Polsce. Za oknem czuć było jeszcze zimowy krajobraz, a ja z kubkiem gorącej kawy w ręce, czekałem na wideokonferencję. Kiedy mój rozmówca pojawił się na spotkaniu, rozmawialiśmy w głównej mierze o wyzwaniach sprzedażowych w dzisiejszym szybko zmieniającym się otoczeniu. W pewnym momencie nasza rozmowa zeszła na tematy związane z kosztami operacyjnymi.
— „Wzrost cen i ogromna inflacja dotknęły nas wszystkich” – powiedział dyrektor, uciekając wzrokiem na drugi ekran swojego komputera.
— „Za wszelką cenę chcieliśmy podnieść naszym pracownikom wynagrodzenia, aby nie odczuwali skutków kryzysu. Ale to było za mało, bo równocześnie pojawił się w Polsce nowy system podatkowy, który spowodował, że musieliśmy ponownie wyrównać pensje, bo naszym specjalistom uszczupliło to portfele. Chcieliśmy zdjąć z nich zmartwienia, ale to ogromnie obciążyło nasze budżety. Dziś uważam, że to był błąd.”
Wzmożona liczba cyberataków
Dodatkowo nie pomaga fakt, że organizacje doświadczają stale rosnącej liczby cyberataków. Według McKinsey, wojna na Ukrainie pokazała nową skalę cyberzagrożeń. Ilość ataków na jakie wystawione są organizacje jest dramatyczna. Na Ukrainie wzrosły one o 250% w 2022 roku, w porównaniu z 2020 rokiem, a w przypadku krajów NATO aż o 300%.
Cyberataki stają się coraz bardziej złożone i intensywne, zagrażając nie tylko poszczególnym organizacjom, ale również bezpieczeństwu ekosystemów czy narodowemu. Krytyczna infrastruktura, taka jak sieci energetyczne czy systemy transportowe, jest coraz bardziej narażona na ataki. Z raportu przygotowanego przez Barracuda Networks, wynika, że firmy na całym świecie tracą średnio 5,34 miliona dolarów rocznie z powodu cyberataków. Dodatkowo badanie podkreśla, że aż 71% badanych firm padło ofiarą cyberataku typu ransomware w ciągu ostatniego roku. Aż 61% zdecydowało się na zapłacenie okupu.
Konieczność inwestycji w ochronę
Moje przypuszczenia co do konieczności zwiększonych środków na bezpieczeństwo potwierdził CEO z firmy konsultingowej z Wielkiej Brytanii. Była już wiosna 2024 roku, a światło słoneczne wpadało przez okno, rzucając ciepłe refleksy na moje biurko.
— „W takim środowisku, w jakim obecnie się znajdujemy, firmy w UK zamiast zwiększać wydatki na innowacje, zmuszone są głównie inwestować nie w rozwój, a w ochronę przed dodatkowymi zewnętrznymi czynnikami. Nasi interesariusze wymagają coraz to większej solidności i poczucia bezpieczeństwa. Musimy im to zapewniać” – powiedział dyrektor generalny z siedziby swojej firmy w Londynie.
Na innych rozmowach z decydentami, wielokrotnie słyszałem, że istnieje wzmożona obawa o to, że firmy mogą paść ofiarą ataku np. ze strony Rosji czy Chin, które to będą chciały wykraść ich myśl technologiczną lub zainfekować systemy w celach szpiegowskich.
Wybory na świecie
— „Boimy się o przyszłość NATO i polityki związanej z bezpieczeństwem Unii” – słyszałem wielokrotnie w 2024 roku.
Warto mieć na uwadze, że ten rok jest wyjątkowy pod względem liczby wyborów na całym świecie.
Wybory odbywają się w ponad 60 krajach, obejmujących około 40% światowej populacji i PKB.
Wedle menadżerów, ewentualne zmiany władzy politycznej mogą bezpośrednio przekładać się na (przynajmniej chwilowo) niestabilność działania ich organizacji, a także zakłócenia na rynkach. Dodatkowo zmiany prawa, z uwzględnieniem prawa podatkowego czy pracy, może wpłynąć na dodatkowe zwiększenie kosztów operacyjnych, co także w trudnej sytuacji ekonomicznej, budzi u nich kolejne niepokoje. Menadżerowie z krajów UE wskazują tez obawy związane z kryzysem migracyjnym, co wedle nich może wpłynąć negatywnie na ilość podatków jakie przyjdzie im płacić.
Dezinformacja i polaryzacja społeczeństwa
W czasie przedwyborczym wzrasta aktywność dezinformacyjna. Fałszywe informacje mogą być wykorzystywane do manipulowania opinią publiczną, a także do szkalowania dobrego imienia organizacji.
Dodatkowo, dochodzi do polaryzacji społeczeństwa i wzrostu napięć międzyludzkich. Przykładem do czego może to prowadzić jest próba zamachu na kandydata na prezydenta Donalda Trumpa, która miała miejsce w lipcu 2024 roku. Opinia publiczna szybko uznała, że szanse kandydata na wygraną wzrosły, co wywołało szereg reakcji na rynkach finansowych, odzwierciedlających oczekiwania inwestorów co do potencjalnych politycznych i ekonomicznych implikacji jego polityki. Przewidywano m.in. kolejny wzrost inflacji, co spowodowało szybki wzrost długoterminowych rentowności obligacji. Znaczące były również ruchy na europejskich rynkach akcji obronnych, które rosły w oczekiwaniu, że kandydat zmusi rządy krajów europejskich do jeszcze większych wydatków na obronę.
Podczas jednej z moich rozmów, które odbyłem wiosną 2024 roku, połączyłem się z dyrektorem pracującym w instytucji finansowej w Stanach Zjednoczonych. Menadżer opowiedział o tym, jak głębokie podziały polityczne wpływają na jego firmę.
— „Mam wrażenie, że w tym roku polaryzacja społeczeństwa jest szczególnie odczuwalna,” – powiedział, przecierając oczy. Różnica czasowa była odczuwalna. U niego było jeszcze wcześnie rano,a ja myślami już biegłem w kierunku upragnionego odpoczynku.
— „Zamiast skupiać się na pracy, ludzie są zajęci konfliktami politycznymi i ideologicznymi. To wpływa na naszą efektywność i moje osobiste morale.”
— „Jak sobie z tym radzisz?” – zapytałem.
— „Z trudem,” – przyznał – „Nie będę cię zanudzał jakie polityki wprowadza firma. Tak naprawdę to czekamy na wybory i co one przyniosą. Może po nich sytuacja się uspokoi.”
Minimalizacja inwestycji
Menadżerowie uważają, że ich organizacje mierzą się z globalnymi niepokojami i nieustannie zwiększają wydatki na operacje oraz gaszenie skutków wybuchających „pożarów”. Boją się także inwestować pieniądze w innowacje i nowoczesne technologie, czekając, aż sytuacja na świecie się uspokoi. W wyniku warunków politycznych oraz licznych zagrożeń, wiele firm zdecydowało się zminimalizować inwestycje i rozwój swoich projektów, aby chronić swoje zasoby i zapewnić stabilność w niepewnych czasach.
Nienasycony popyt na rekrutację w ostatnich latach wpłynął na ogromny wzrost wynagrodzeń
Ogromne zapotrzebowanie związane z transformacją cyfrową, digitalizacją i dynamicznym rozwojem gospodarczym od lat nieustannie zwiększało popyt na specjalistów z sektora IT.
W tym czasie głównym zadaniem działów HR i technologicznych było pozyskanie jak największej liczby specjalistów z rynku. Nie zawsze wynikało to z realnych potrzeb, lecz często z przymusu obranej strategii wzrostowej lub chęci zabezpieczenia swojej pozycji na przyszłość.
Nowe firmy i przebranżawianie
Nieustannie rosnący popyt spowodował pojawienie się coraz większej liczby nowych firm, które zarabiały na przebranżawianiu ludzi z różnych zawodów na specjalistów IT. Organizacje te szkoliły według wypracowanych przez siebie programów, a następnie albo wypuszczały pracowników bezpośrednio na rynek, albo wypożyczały ich do dużych firm, korporacji czy konglomeratów outsourcingowych.
W jednym ze swoich artykułów poświęconemu branży technologii informatycznych w kontekście inżynierów oprogramowania pisałem o tym, jakie szkody może przynieść masowe przebranżawianie się na programistów z innych zawodów. Podkreślałem także, że praca wykonywana przez deweloperów to dużo więcej niż tylko „klepanie kodu”. Bardzo często firmy nie zdają sobie sprawy, jak bardzo trudne i złożone jest tworzenie aplikacji oraz jak wiele różnych czynników wpływa na powodzenie projektu. W artykule podkreślałem również, że każdy tworzony przez profesjonalnych deweloperów kawałek kodu to ogromna odpowiedzialność. Nie tylko za samą technologię, ale przede wszystkim za funkcjonowanie całych biznesów, ludzi pracujących w firmach, klientów, dla których tworzy się oprogramowanie, ekosystemów, a nawet za ludzkie życie.
Problemy z rekrutacją
Tymczasem organizacje rekrutowały do swoich działów IT nawet pracowników, którzy nie mieli zbyt wiele do czynienia z nowoczesnymi technologiami, z nadzieją, że podobnie jak wcześniej wspomniane firmy, wyszkolą ich według wewnętrznych standardów i programów rozwojowych.
Konkurencja i wynagrodzenia
Duże korporacje oferowały nieporównywalnie wyższe wynagrodzenia niż mniejsze firmy z sektora nowoczesnych technologii. Aby utrzymać się na powierzchni, firmy zaczęły podnosić wynagrodzenia do granicy swojej wydolności. Dodatkowym czynnikiem, który pojawił się w okolicach 2020 roku i wpłynął na wyrównanie wynagrodzeń pomiędzy firmami, była pandemia. Doprowadziła ona do wyrównania zarobków pomiędzy regionami danego kraju, a nawet różnymi państwami.
Masowe zwolnienia w dużych korporacjach odbiły się czkawką na całym rynku
Jednak z początkiem 2023 roku sytuacja się odwróciła i korporacje, nie tylko z sektora nowoczesnych technologii, najpewniej w odpowiedzi na inflację i recesję, zaczęły masowo zwalniać swoich pracowników, optymalizując w ten sposób koszty.
Do końca tego samego roku branża IT odnotowała rekordowe jak dotąd zwolnienia. Szacuje się, że w 2023 roku pracę straciło około 263 180 pracowników, co w samej tylko Dolinie Krzemowej było największą falą zwolnień od początku lat 2000, czyli czasów bańki internetowej. Niestety rok 2024 nie przyniósł ukojenia. Jak podaje serwis Tech Crunch, w pierwszej połowie 2024 roku w branży nowoczesnych technologii zwolniono aż 84 460 pracowników, a to nie są pełne dane.
Sytuacja w Polsce
W Polsce w 2023 roku, jak wynika z Raportu Płacowego Branży IT 2024 wydanego przez SoDA, polskie firmy zwolniły średnio 26% swoich specjalistów IT. Przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 300 osób zwolniły 12% swojej kadry. Aż 23% zwolnień odnotowano w firmach z większych miast, gdzie rynek pracy jest bardziej nasycony i konkurencyjny. Mniejsze miejscowości, choć również dotknięte problemem, zwolniły średnio 14% pracowników.
Zwolnienia nie przyczyniły się jednak do poprawy sytuacji finansowej. Według raportu KRD z 2024 roku zadłużenie firm IT w Polsce w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosło o jedną trzecią i obecnie przekracza 250 mln złotych.
Reakcja rynku na zwolnienia wydaje się być nie do końca adekwatna do sytuacji
Pierwsze redukcje etatów w 2023 roku mogły być spowodowane paniką. Jednak, gdy rynek, zamiast reagować negatywnie, zareagował z ogromnym optymizmem, wielu menedżerów, z którymi rozmawiałem, było zaskoczonych. Akcje:
- Microsoftu wzrosły w 2023 r. o prawie 57%.
- Meta przez ostatni rok (do czerwca 2023 do czerwca 2024) urosły o 79,16%.
- Amazon o 45,74%.
- Alphabet (Google) o 51,81%.
- Salesforce o 15,71%.
Skoro redukcja etatów wydaje się pomagać cenom akcji, dlaczego organizacje miałyby przestać to robić?
Dodatkowo, spójność zachowań wielu firm i efekt stadny zapewniają im osłonę oraz usprawiedliwienie dla podejmowanych decyzji, odciągając uwagę od pojedynczych firm. Dzięki temu organizacje mogą nadrobić błędne decyzje związane z wcześniejszymi inwestycjami lub strategiami. Ponadto, zyskują argument, że to sztuczna inteligencja odpowiada za zastępowanie „nieznaczących” stanowisk i wzrost efektywności.
— „AI to jedna wielka bańka.” – zaczął CIO z Wielkiej Brytanii, a jego głos był pełen sceptycyzmu.
— „Nie mówię, że sztuczna inteligencja nie ma swoich zalet, ale to, co się o niej mówi, to głównie bajki rodem z filmów science-fiction. Sporo firm chce się teraz wybić na jej popularności, przez co zapotrzebowanie rośnie. Jednak to zupełnie nie zmienia mojego postrzegania tej technologii.”
— „Oczywiście, to nie tak, że jestem jej zagorzałym przeciwnikiem. Są ciekawe możliwości użycia AI, zwłaszcza w zakresie uczenia maszynowego, na przykład w przewidywaniu działań czy analizie dużych zbiorów danych. To jest realne i przydatne. Ale te wielkie słowa i obietnice, które słyszymy, są zwyczajnie niemożliwe do zrealizowania w obecnej rzeczywistości technologicznej.” – kontynuował, wyjaśniając swoje stanowisko.
Podczas kolejnego spotkania online, tym razem z CTO z USA, usłyszałem kolejną perspektywę na temat sztucznej inteligencji.
— „Sprzedażowo AI jest ciekawym kierunkiem. Firmy szukają sposobów na poprawę efektywności i zastępowanie ‘nieznaczących’ stanowisk, więc mogą używać AI jako argumentu. Ale osobiście uważam, że to tylko chwilowa moda. W końcu bańka pęknie i zostaniemy z rzeczywistością, która daleko odbiega od tych fantastycznych wizji.”
— „Dlaczego tak uważasz?” – zapytałem
— „Praktycznie wszystkie potrzeby firm są albo niemożliwe do realizacji, albo musiałoby to kosztować dziesiątki milionów, bez gwarancji skuteczności. Nikt nie chce tyle inwestować. Chyba, że Ci, którzy tak bardzo wierzą w AI i chcą dzięki takim działaniom podnieść akcje swojej firmy.” – powiedział.
— „Zmieniliśmy kierunek naszego rozwoju i postawiliśmy na AI. Nasz lejek sprzedażowy zapchał się praktycznie do granic możliwości. Byłem wniebowzięty, myślałem, że to będzie nasz wielki przełom. Jednak minęły miesiące, zapytań było coraz więcej, a nam nie udało się zrealizować ani jednego projektu. Firmy oczekują cudów, które są po prostu poza naszym zasięgiem. AI ma potencjał, ale nie w takim stopniu, w jakim się o nim mówi.”
Błędne decyzje dotyczące budowania własnych działów IT
Tak jak pisałem wcześniej, mniejsze firmy technologiczne, szczególnie software house’y, płaciły duże sumy pieniędzy, aby móc konkurować wynagrodzeniami z większymi graczami i przyciągnąć do siebie specjalistów.
Po masowych zwolnieniach w korporacjach, organizacje, które nie chciały lub nie mogły zmniejszać wynagrodzeń swoich pracowników, pozostały ze starymi kosztami z czasów pandemicznego boomu. Zmniejszyło to tym samym ich zdolność do konkurencyjności cenowej.
Poszukiwanie oszczędności
W tym samym czasie spora część firm korzystających z usług takich software house’ów wstrzymała inwestycje i zaczęła szukać oszczędności. Menedżerowie firm uznali także, że skoro na rynku, po masowych zwolnieniach, pojawiła się duża liczba specjalistów dostępnych na wyciągnięcie ręki, należy zrekrutować ich bezpośrednio do siebie, tym samym ograniczając współpracę z podwykonawcami. Firmy, które do tej pory rozwijały swoją technologię za pomocą outsourcingu, obrały za cel strategiczny stworzenie własnych działów deweloperskich.
Nieudane rekrutacje
Doświadczenia wspomnianych wcześniej organizacji z rekrutacją osób technicznych były w większości znikome. Menedżerowie i liderzy nie do końca zdawali sobie sprawę, jak trudno jest poprawnie ocenić i zrekrutować specjalistów. Jak wskazywali moi rozmówcy, błędne decyzje o zatrudnieniach doprowadziły do sytuacji, w której spora część nowych pracowników zupełnie nie posiadała doświadczenia i umiejętności potrzebnych do obejmowanych przez nich stanowisk i ról.
Historie te nie dotyczyły jednej branży czy jednego państwa. To były globalnie, błędnie powielane schematy.
— „Nie zdawałem sobie sprawy, jak trudno jest właściwie ocenić umiejętności kandydatów. Oceniałem techniczny aspekt, ale zapomniałem, jak ważne jest, by człowiek umiał się poprawnie komunikować. Kiedy już to odkryłem, zacząłem przesadzać w drugą stronę. W efekcie zatrudnialiśmy ludzi, którzy nie byli w stanie sprostać wymaganiom projektowym. Zdarzało się, że od nowo zatrudnionych ludzi musieliśmy odbijać pull requesty po kilkanaście razy. W pewnym momencie myślałem, że oszaleję. Proste funkcjonalności z dni urastały do tygodni.” – to tylko jeden z cytatów, jakie usłyszałem od dyrektora technicznego z UK.
— „Teraz musimy naprawiać błędy naszych decyzji, co będzie kosztować nas dużo czasu i zasobów. A tych już nie mamy.”
Wydłużanie się projektów, optymalizacja i oszczędności
Okazuje się, że projekty, które miały być realizowane szybciej i taniej od momentu stworzenia własnych działów, zaczęły się w wielu przypadkach wydłużać, a budżety firmowe coraz bardziej kurczyć.
Dodatkowo, wydłużający się w nieskończoność czas wejścia projektów w życie zaczął odbijać się na morale zespołów (także tych sprzedażowych), menedżerów i kadry zarządzającej. Doprowadziło to do podejmowania działań w oparciu o emocje i nieprzemyślane decyzje.
Organizacje zaczęły szukać optymalizacji i oszczędności w sposobie tworzenia oprogramowania. To bezpośrednio przełożyło się na zwolnienia z projektów takich ról jak scrum master czy tester manualny. Tych ostatnich zaczęto zastępować testerami automatyzującymi, a gdy i to okazało się nieoptymalne, przerzucono tę pracę na programistów.
— „Co robicie, by szukać oszczędności?” – zapytałem w prywatnej wiadomości, bo moja rozmówczyni z UK nie miała czasu na spotkanie online.
— „Głównie zwalniamy. A jak kogoś chcę zachować w pracy, bo dobrze mi się z nim pracuje, to muszę mu zmienić stanowisko. Ostatnio z testerów automatyzujących zrobiłam programistów, bo inaczej musiałabym ich skreślić z listy płac.” – odczytałem następnego dnia.
Pogorszenie się sytuacji projektów
Działania podejmowane przez firmy sprawiły, że projekty jeszcze bardziej się wydłużały, zarówno przez mnożenie obowiązków, jak i stale spadające morale zespołów. Dochodziło do zmian liderów i stanowisk kierowniczych w zespołach, ale to również nie przynosiło poprawy.
Około 30% menedżerów, z którymi rozmawiałem, powiedziało, że ich firmy praktycznie całkowicie przepaliły budżety.
Mimo chęci i przyznania się do błędnych decyzji, nie byli w stanie wrócić do współpracy z podwykonawcami (w tym z software house’ami) ani wypuścić na światło dzienne projektów, na które czekały głównie ich działy sprzedażowe.
Trudności z pozyskaniem finansowania
W rezultacie błędne decyzje dotyczące budowania własnych działów IT oraz problemy z rekrutacją i utrzymaniem wysokiej jakości projektów doprowadziły do trudnej sytuacji finansowej wielu firm.
Menedżerowie próbowali więc sięgać po zewnętrzne źródła finansowania, najczęściej w postaci kredytów. Niestety, także tutaj napotkali na trudności. Z powodu wysokich stóp procentowych oraz kryzysu bankowego, pozyskanie zewnętrznego finansowania stało się dla wielu z nich niemożliwe.
Recesja i kryzys w IT powiązane z bankami
W 2023 roku, kiedy jedne firmy masowo zwalniały swoich pracowników, a inne walczyły o przetrwanie swoich projektów IT, doświadczyliśmy także jednego z największych kryzysów bankowych ostatnich kilkudziesięciu lat. 10 marca 2023 roku upadł Silicon Valley Bank (SVB), którego wpływ rozciągnął się na globalny sektor technologiczny oraz szerszą gospodarkę. Jako kluczowy bank dla firm technologicznych i startupów, upadek SVB wywołał natychmiastową reakcję na rynkach finansowych i zwiększył obawy o stabilność innych banków specjalizujących się w finansowaniu innowacji.
Przyczyny upadku Silicon Valley Bank
Silicon Valley Bank był mocno zaangażowany w finansowanie specyficznych, innowacyjnych sektorów gospodarki, co sprawiało, że był szczególnie wrażliwy na zmiany warunków rynkowych i polityki monetarnej. Wysokie stopy procentowe, inflacja oraz spadek wartości aktywów przyczyniły się do trudności, które ostatecznie doprowadziły do jego upadku. Ponadto, nieudane inwestycje oraz problemy z płynnością zmusiły bank do podjęcia drastycznych kroków, które nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Efekt domina
Upadek SVB nie był odosobnionym przypadkiem. Kilka dni wcześniej, 8 marca 2023 roku, ogłoszono upadłość Silvergate Bank, który miał podobne problemy strukturalne. Obie instytucje były głęboko zaangażowane w finansowanie specyficznych sektorów, co sprawiało, że były szczególnie podatne na zmiany rynkowe. Kryzys, który dotknął SVB i Silvergate, pociągnął za sobą kolejne instytucje finansowe, w tym Signature Bank i First Republic Bank, które również doświadczyły podobnych trudności.
Wpływ na globalny sektor finansowy
Główne japońskie banki, takie jak Mitsubishi UFJ Financial Group, Sumitomo Mitsui Financial Group i Mizuho Financial Group, straciły na wartości akcji od 10% do 12% z powodu niepokojów rynkowych i ich ekspozycji na rynek obligacji. Ponadto, koszt ubezpieczenia przed niewypłacalnością Deutsche Banku znacząco wzrósł, a stawki CDS na pięcioletnie długi banku zwiększyły się o 70%. Sytuacja ta pokazuje, jak daleko sięgające konsekwencje może mieć kryzys jednego sektora na globalny rynek finansowy.
Upadek Credit Suisse
W marcu 2023 roku doszło także do innego dramatycznego upadku banku, tym razem europejskiego Credit Suisse. Druga co do wielkości w Szwajcarii i ze 166 letnią tradycją instytucja finansowa zmagała się z licznymi skandalami, zmianami w zarządzie i znacznymi stratami finansowymi. Skandale obejmowały m.in. nadzór nad byłym szefem zarządzania majątkiem, straty związane z upadkiem Archegos Capital i Greensill Capital, oraz naruszenia protokołów przez przewodniczącego zarządu.
Pomimo prób stabilizacji, w tym pożyczki awaryjnej od Swiss National Bank w wysokości 50 miliardów CHF, paniczne wycofywanie depozytów przez klientów oraz odmowa dalszego wsparcia przez największego akcjonariusza – Saudi National Bank – doprowadziły do upadku banku. Rząd szwajcarski i regulatorzy zmusili UBS do przejęcia Credit Suisse, aby uniknąć dalszych turbulencji na rynku finansowym.
Problemy z finansowaniem projektów technologicznych
Sytuacja w sektorze bankowym i inwestycyjnym przyczyniła się do ogromnych problemów z finansowaniem wielu projektów technologicznych. Wraz z upadkiem SVB zmniejszyła się dostępność kapitału dla startupów i firm technologicznych, które polegały na wsparciu tego typu instytucji.
Wiele z tych firm upadło w szybkim tempie, a software house’y, które specjalizowały się w świadczeniu usług dla takich przedsiębiorstw, straciły swoich klientów. Próby zmiany odbiorców usług przez te firmy były często nieudane, głównie z powodu braku doświadczenia we współpracy z innymi sektorami niż startupy.
Oprócz zmiany typu obsługiwanych klientów, coraz więcej software house’ów zaczęło szukać nowych rynków zbytu dla swoich usług.
Zmiana polityki wobec outsourcingu w Stanach Zjednoczonych
USA, które od lat były kierunkiem sprzedażowym m.in. dla polskich software house’ów, korzystały z outsourcingu IT na szeroką skalę. Ma to ogromne znaczenie dla globalnej gospodarki. Szacuje się, że każdego roku w USA około 300 000 miejsc pracy jest outsourcowanych i nie dotyczy to tylko usług IT. Inne branże i decyzje podejmowane w ich ramach są systemami naczyń połączonych i mają bezpośrednie odzwierciedlenie.
Jeśli chodzi o miejsca pracy utracone w wyniku outsourcingu, na czołówkę wysuwa się gospodarka Kalifornii, głównie z powodu kurczenia się stanowego przemysłu odzieżowego na rzecz rozwijającej się Doliny Krzemowej. Spośród 3,8 miliona miejsc pracy, które USA straciły na rzecz Chin od 2001 roku, kiedy kraj ten przystąpił do WTO, 2,89 miliona dotyczyło produkcji.
Polityki Trumpa i Bidena
Nic więc dziwnego, że przez ostatnie lata prezydenci Trump i Biden podjęli różne kroki w celu zwalczania outsourcingu i offshoringu miejsc pracy, w tym w branży IT. Trump starał się ograniczyć outsourcing poprzez polityki protekcjonistyczne, obniżki podatków dla firm inwestujących w kraju oraz cła na importowane towary. Pomimo tych działań, firmy technologiczne i software house’y nadal korzystały z outsourcingu, głównie ze względu na niższe koszty pracy za granicą oraz dostęp do wysoko wykwalifikowanej siły roboczej. W efekcie liczba miejsc pracy przenoszonych za granicę nie zmniejszyła się znacząco.
Biden, po objęciu urzędu, wprowadził bardziej zdecydowane środki, takie jak dodatkowy podatek w wysokości 10% dla firm przenoszących miejsca pracy za granicę. Organizacje, które dotychczas szukały wsparcia w software house’ach z Europy, oprócz zwiększonych kosztów operacyjnych, musiały też zmierzyć się z europejską inflacją i wyższymi cenami usług.
USA przekierowało outsourcing na inne rynki
Firmy przekierowały więc swoją uwagę z krajów Europy Centralnej w kierunku gospodarek mniej rozwiniętych, takich jak Indie, Meksyk czy Sri Lanka. Warto także dodać, że te kraje przez ostatnie lata były niechętnie wybierane przez organizacje ze względu na wątpliwą jakość usług oraz duże ryzyko związane z bezpieczeństwem.
Kiedy pytałem menedżerów o to, dlaczego zdecydowali się skorzystać z usług firm z wyżej wymienionych krajów, odpowiedzi w głównej mierze dotyczyły zwiększonych kosztów operacyjnych. Dyrektorowie, mimo złych doświadczeń, ponownie podjęli ryzyko i postanowili szukać swoich specjalistów poza Europą. Skusiło ich to, że wiele firm z tamtych regionów przez ostatnie lata kształciło swoich specjalistów na zachodnich uniwersytetach, co sprawiało wrażenie, że różnice kulturowe są mniejsze i zwiększyło się rozumienie ich biznesu.
W czerwcu 2024 roku umówiłem się na spotkanie z jednym z kierowników projektów dużej firmy logistycznej. Odpowiadał on za prowadzenie kluczowych projektów informatycznych dla swojej firmy. Powiew letniego wiatru wpadał przez otwarte okno, gdy usiadłem przed komputerem, aby połączyć się z nim poprzez wideokonferencję. Początkowo chciałem porozmawiać o możliwości współpracy pomiędzy naszymi firmami, jednak nasza rozmowa potoczyła się także w kierunku aktualnej sytuacji na świecie.
— „Nie wiem, czy to prawda, ale mam wrażenie, że za poprzedniej administracji rządowej był jakiś formalny lub nieformalny zakaz współpracy z firmami z takich krajów jak Indie czy Meksyk,” – opowiadał.
— „Zabiegano, by myśl technologiczna zostawała w USA lub była tworzona w krajach sojuszu. Teraz jakby to firmom było obojętne, bo patrzą tylko na finanse. Większość naszego działu IT to osoby o bardzo wątpliwych umiejętnościach, których w życiu bym nie zatrudnił. Jednak zupełnie jestem pozbawiony możliwości wyboru. Taka jest decyzja zarządu, a ja mogę jedynie pracować w takim środowisku, jaki mi oni tworzą.” – zakończył wyraźnie zdenerwowany.
Problemy wynikające z outsourcingu w krajach o niższych kosztach pracy
Decyzje dotyczące przeniesienia usług do krajów o niższych kosztach pracy z czasem okazały się błędne.
— „Firmy m.in z Indii wykorzystują wykształconych specjalistów, którzy ukończyli zachodnie uniwersytety, aby robili dobre pierwsze wrażenie. Jednak w rzeczywistości jest to tylko czubek góry lodowej. Pod powierzchnią kryją się inni członkowie zespołów, a wraz z nimi liczne wyzwania, takie jak różnice kulturowe, bariery komunikacyjne i niska jakość usług.” – usłyszałem od jednego z CIO z UK podczas wieczornej rozmowy.
Pierwsze miesiące współpracy zazwyczaj przebiegają bez zakłóceń, jednak w dłuższej perspektywie bardzo trudno jest doprowadzić projekty do etapu, w którym mogą one ujrzeć światło dzienne.
Wiele organizacji próbowało ponownie przenieść swoje projekty do innych krajów, niestety bezskutecznie. Okazało się, że borykały się z tymi samymi problemami, co lata wcześniej.
— „Większość informacji o samych projektach pozostaje jedynie w głowach osób przy nich pracujących,” – mówił jeden z moich rozmówców, menedżer z Austin w Teksasie.
— „Stają się oni tym samym nieoderwalnym elementem projektu, czasem nawet długo po jego zakończeniu.”
Uwiązane ręce sprawiają, że firmy wpadają w coraz większe problemy finansowe. Dodatkowo dyrektorowie podkreślali, że kiedy podejmowali decyzje o zmianie dostawców usług outsourcingowych, sytuacja polityczna nie była tak zła jak dziś. Obecnie kraje takie jak Indie balansują między Wschodem a Zachodem, a także coraz bardziej zacieśniają swoje relacje z Rosją, co wpływa na poczucie bezpieczeństwa liderów organizacji.
Podsumowanie
Nie da się ukryć, że sytuacja na świecie, nie tylko w branży nowoczesnych technologii, nie jest obecnie zbyt optymistyczna. Nie jestem też przekonany, że istnieje magiczny i szybki sposób na poradzenie sobie z obecną sytuacją na rynkach i w branży IT. Myślę, że pierwszy krok jakie warto zrobić to zdystansować się od wszechobecnych trendów, za którymi to zaczęła podążąć zdecydowana większość firm IT.
— „Wydaje się, że rozwiązaniem problemów może być powrót firm do swoich korzeni i wdrożenie mądrych i przemyślanych strategii, a niekonieczne podąrzanie za trendami czy sprzecznymi wiadomościami dotyczącymi gospodarki.” – CEO, Polska
Przykładem może być sztuczna inteligencja, która to wprawdzie odgrywa coraz większą rolę w ówczesnym świecie, jednakże nie powinna być traktowana jako jedyne lub główne rozwiązanie wyzwań w naszych organizacjach. AI może wspierać procesy, zwiększać efektywność i przewidywać trendy, ale należy pamiętać, że to ludzie stoją za sukcesem każdej firmy. Organizacjom, które tworzą rozwiązania AI, na pewno zależy na tym byśmy myśleli inaczej i wspólnie z nimi pompowali bańkę do granic możliwości.
— „Powrót do wcześniej definiowanego outsourcingu chyba nie jest możliwy. Firmy muszą zrozumieć, że za konkretnym człowiekiem i stanowiskiem na jakie go rekrutuję, idą realne umiejętności i wartość biznesowa, na które musi umieć on odpowiedzieć. Dopiero wtedy zdecyduję się go zatrudnić.”. – CTO, UK
Organizacje, które skupią się na inwestowaniu w swoich pracowników, rozwijaniu ich kompetencji i tworzeniu miejsca przyjaznego do współpracy, będą miały możliwość wypracowania przewag konkurencyjnych. Długofalowo firmy technologiczne mogą też potrzebować większej elastyczności wśród pracowników i w swoich modelach biznesowych, aby móc szybko reagować na zmiany warunków rynkowych.
— „Adaptacja i przewidywanie potencjalnych zmian (także politycznych) staną się kluczowymi kompetencjami zarządczymi, które mogą ochronić firmy przed negatywnymi skutkami niepewności politycznej.” – CEO, Szwecja
Parę słów na koniec
Zakończenie tego artykułu nie oznacza końca wyzwań, przed którymi stoi branża IT. Wręcz przeciwnie, to dopiero początek drogi do odbudowy i stabilizacji.
Jako firmy, musimy wziąć głęboki oddech i na nowo zastanowić się nad modelami biznesowymi naszych działalności.
Kierunek, w który obecnie wierzę i na który firmy powinny stawiać w czasach kryzysu, to szeroko pojęte zapewnianie poczucia bezpieczeństwa. Aby zagwarantować je naszym klientom i członkom organizacji, warto w szczególności stawiać na:
- budowanie zaufania poprzez długofalowe relacje, zarówno z klientami jak i z pracownikami,
- promowanie kultury uczenia się i rozwoju, ale także otwartości i transparentności,
- zatrudnianie lub outsourcowanie dobrze wykształconych i chętnych do podejmowania działań specjalistów, którzy następnie powinni kształcić innych ludzi w naszych organizacjach,
- promowanie empatii wśród liderów, która długofalowo pomoże wspierać morale pracowników oraz nie pozwoli zapomnieć, że za każdym zadaniem stoi drugi człowiek,
- korzystanie ze sprawdzonych i rzetelnych danych, dzięki czemu zyskamy możliwość podejmowania decyzji na faktach, a nie na emocjach, trendach czy niepotwierdzonych informacjach,
- dobór zaufanych partnerów biznesowych, by móc rozwijać lub tworzyć coraz lepszej jakości usługi,
- ciągłe dążenie do doskonałości operacyjnej,
- optymalizację kosztów w zrównoważony i przemyślany sposób, który przewiduje dalekosiężne skutki decyzji,
- skalowalne, powtarzalne i oderwane od konkretnych ludzi procesy, także te związane z cyberodpornością, nawet gdy zarząd czy kadra menadżerska ma do nich awersję.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o radzeniu sobie z kryzysem i odkryć praktyczne strategie dla liderów, zachęcam do sięgnięcia po moją nową książkę “Przywództwo w czasach AI”. Ta publikacja oferuje dogłębną analizę wyzwań stojących przed liderami oraz dostarcza narzędzi i metod, które pomogą Ci nie tylko przetrwać kryzys, ale także rozwijać swoją organizację w czasach dynamicznych zmian technologicznych.
Więcej informacji znajdziesz w mojej książce: Przywództwo w czasach AI.
Artykuł jak zwykle genialny. Jestem pod ogromnym wrażeniem jak wiele serca musiałeś włożyć w te spotkania i w jego napisanie.
Bardzo dziękuję! Jest mi ogromnie miło. Faktycznie to jeden z najdłuższych artykułów jakie miałem przyjemność napisać.
Fantastyczny artykuł! Bardzo wartościowe spojrzenie na obecny kryzys w branży IT. Rozmowy z menadżerami z różnych krajów pokazują, jak złożony jest to problem. Szczególnie doceniam tą część mówiącą wprost o jakości dewelopmentu z krajów o wątpliwej jakości usług. Nie wiem jak zachęciłeś by menadżerowie powiedzieli takie rzeczy wprost. Myślę, że wielu z nich, szczególnie jak pracuje w stanach, musi bardzo ostrożnie podchodzić do takich tematów. A ja się z tym w pełni zgadzam. Na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć specjalistów z Indii, którym powierzyłbym projekt. Reszta zdecydowanie ma za dużo za uszami i nikt nie jest w stanie przewidzieć i skontrolować tego jaka będzie jakość tego co napiszą.
Na pewno byłoby krzywdzące powiedzieć, że wszystkie firmy z tych krajów są takie. Niemniej jednak, opinie osób, z którymi rozmawiałem, są dość dosadne. Myślę, że przed organizacjami z Indii i Meksyku długa i trudna droga, aby wypracować potrzebną jakość i zbudować odpowiednie zaufanie.
Adamie, na początku chciałem napisać, że kryzysu w branży nie ma, bo to wręcz niemożliwe. Jednak, chyba dopiero dane i liczby, które przedstawiłeś uświadomiły mi, że byłem w błędzie. Dziękuję
Bardzo dziękuję.
Czytałam ostatnio sporo analiz na temat obecnej sytuacji w branży, dziś nawet w Magazynie Rekruter. Jednak twoj artykuł naprawdę wyróżnia się szczegółowością i głębią. No i jak zwykle te dane, w których można smakować. Zaskakujące jest, jak wiele firm zmaga się z podobnymi problemami na całym świecie. Dzięki za ten wnikliwy materiał. Rozmowy z ludźmi są taką wisienką na torcie. To niesamowite, że udało ci się z nimi porozmawiać i się przed tobą otworzyli.
To bardzo ciekawe, co piszesz, bo dziś również trafiłem na ich publikację na LinkedIn. Dziękuję za miłe słowa. Jeśli chodzi o menedżerów, to były naprawdę dobre rozmowy, z których wiele wyciągnąłem. Cieszę się, że mogłem podzielić się wnioskami z szerszym gronem.
Nie mogłem się oderwać od lektury! Dziękuję za ten tekst. Dzielę się z resztą firmy. Zrobiłeś tutaj ogrom pracy i praktycznie całe rozeznanie rynku, którego ja nie muszę już teraz wykonywać.
Bardzo dziękuję. Cieszę się, że artykuł jest przydatny.
Mam dokładnie te same refleksje
Naprawdę imponujący artykuł! Doceniam, że z taką łatwością poruszyłeś wiele aspektów obecnych wyzwań w branży IT. Szkoda, że nie podałeś nazw firm, z którymi rozmawiałeś, ale rozumiem to podejście i w sumie to szanuję!
Dziękuję. Zdecydowanie była potrzebna anonimizacja. Część menedżerów nie chciała, aby ich dane były udostępniane, dzięki czemu mogli być bardziej szczerzy w swoich wypowiedziach.
Adamie,
Przytoczone przez Ciebie dane dotyczące inflacji dotyczą nie 2023 roku, a maja 2024 i czerwca 2024. Inflacja w Polsce (wg GUS) za 2023 rok to 11,4%. To poważny błąd poddający w wątpliwość wiarygodność całego artykułu.
Jakubie, dziękuję za zwrócenie uwagi na ten błąd. Faktycznie doszło do pomyłki podczas wyciągania danych do artykułu.
Inflacja za 2023 rok w Polsce rzeczywiście wyniosła powyżej 11%. Według GUS 11,4%, a w przypadku innych źródeł 11,47%.
Dziękuję za wskazanie tych nieścisłości i doceniam Twoją czujność.
Nie dajmy się zwariować. Było podane oficjalne źródło, z którego zostały wzięte wartości i były takie same jak na stronie.
Dzięki Adam za bardzo dobry artykuł.
Wszelkie obserwacje i wnioski są podobne do moich.
Wartościowy materiał.
Konrad, bardzo Ci dziękuję.
Nigdy nie zrozumiem tego paradoksu: firmy zwalniają masowo specjalistów, firmy mają problemy z rekrutacją specjalistów i to w tym samym czasie.
Ja też nie do końca rozumiem wszystkie te decyzje biznesowe. Być może są różne osoby i działy, które odpowiadają za analizę KPI w firmie i dochodzi pomiędzy nimi do wzajemnych konfliktów.
Pracowałem w polskim software hausie, który przestał wypłacać wynagrodzenia i obecnie jest na skraju bankructwa. Nikt z firmy nie zastanawiał się czemu tracą klientów i nie mogą wygrać kolejnych przetargów, kompletnie olali temat zmiany strategii sprzedażowej, nie robili żadnych analiz. Jedyne tłumaczenie to kryzys w IT. Myślę, że takich firm IT w Polsce jest więcej co również pogłębia kryzys. Brak analiz rynkowych i reakcji w odpowiednim czasie. Przykład, na początku roku roku firma deklarowała, że otwiera się na rynek amerykański, przy czy nie zwrócili uwagi, że Europa stała się za droga dla USA.
Dziękuję za ten komentarz. To bardzo ważne co piszesz.
Fajny art, podoba mi sie taka wielowymiarowa analiza i podejscie do sprawy z wielu roznych stron. Od siebie dodalbym fakt, ze FED przez prawie 12 lat utrzymywal stopy procentowe na ultra niskich poziomach nastepniei ktos gdzies zjadl zupe z nietoperza co doprowadzilo, do tego ze teraz branza high tech spada z wysokiego konia
Dziękuję za komentarz i miłe słowa.
Jestem w branży od 2009 roku i jako pracownik nie pamiętam kiedy przynajmniej względem pracowników nie było “kryzysu i trudnej sytuacji”. Odchudzanie w korpo występuje średnio co 5 lat po czym znowu zatrudniają w opór i tak ten burdel się kręci.
To prawda, że kryzysy występują dość cyklicznie. Jednak mimo wszystko myślę, że ten jest wyjątkowo trudny.
względem pracowników technicznych, dodaj, bo nietechniczne kierownictwo, które robi ten cały burdel ma pracę i awansuje
Parafrazując słynny cytat z Psów: Sytuacja ekonomiczna się zmienia a manago ciągle w zarządzie 😉
Widać że ich nie dotknęła żadna redukcja skoro mają czas się umawiać na pogawędki
i gadać pierdoły.
Czyja to wina ze nie robiono dokumentacji? Ano managerów ,bo jeszcze by musieli ją przeczytać, nie mając wymówki że przecież nie znają języków programowania (bo kodu też nikt nie czytał)
Warto by było porozmawiać z prawdziwymi programistami jak oni to widzą, ale z fachowcami co ich ci manago wywalili żeby zatrudnić skończoną ilość studentów